sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 30

~Oczami Mellodie~
 Zostawiłam zakupy w bagażniku i weszłam do dziwnie cichego domu. Nie lubię końcówki wakacji. Wtedy wszyscy są zabiegani, a Ally i Meg nie siedzą u nas ''odrabiając'' pracę domową, przez co jest tu tak pusto i samotnie. W salonie na kanapie spał Filip. Pewnie go obudziłam rano, kiedy zwaliłam tą patelnię, to się biedaczyna nie wyspał. Pobiegłam na górę, przebierając się w dresy, a na łóżku zostawiłam ciuchy dla Fifiego, biorąc je z szafki mojego kuzyna. Zbiegłam na dół i nachyliłam i usiadłam na skraju kanapy.
-Filip, wstajemy. - powiedziałam, delikatnie muskając palcami jego twarz.
Mruknął coś w odpowiedzi i nadal spał.
-Filip, pobudka. - nakazałam, całując linię jego szczęki. -
-Mhm... - usłyszałam, kiedy przewrócił się na drugi bok.
-Wstaniesz? - spytałam, kiedy uchylił jedno oko, patrząc na mnie.
-Mamy jeszcze czas. Chodź do mnie. - mruknął.
-Już późno i...
-Och, przestań, możemy podrzemać godzinę. - zaprotestował, ciągnąc mnie do pozycji leżącej.
Wylądowałam przed nim i poddałam się. Wtuliłam się w jego ciepłe ciało i przymknęłam powieki. Po chwili już sodko spałam na kanapie, ciasno wtulona w mojego chłopaka.


*2 godziny potem*
-Filip, rusz ten tyłek! - wrzasnęłam, waląc pięścią w drzwi łazienki.
-Nie wściekaj się już tak, skarbie. - odparł, otwierając drzwi.
Był już ubrany, a jego włosy były wysuszone i był gotowy do wyjścia.
-Jest trzynasta! TRZYNASTA! Do cholery, na szesnastą jest ślub, o piętnastej musisz po mnie przyjechać, mamy dwie godziny, żeby się przygotować. Ja mam dwie, ty jedną, bo musisz wliczyć jazdę! Jesteś niepoważny? Ruszaj ten tyłek na dół. Natychmiast! - krzyczałam, gorączkowo napierając na jego plecy, by szybciej poruszał się w stronę garażu.
-Masz tu kluczyki i pilot do garażu i po prostu już jedź. Tylko wiesz, ostrożnie i nie śpiesz się za bardzo, nie włączaj zbyt głośno muzyki, uważaj na drogę i nie gadaj przez tele... - zaczęłam litanię.
-Och, daj już spokój, będę ostrożny. - przerwał mi, zabierając ode mnie kluczyki.
-Po prostu nie wiem co bym zrobiła bez ciebie. - przyznałam, patrząc w jego oczy.
-Wiem, że dałabyś radę. Musiałabyś. - stwierdził.
Przycisnął swoje wargi do moich i objął mój policzek, swoją ciepłą, miękką dłonią. Zatopiłam się w tym uczuciu, ale po chwili musiałam wrócić do rzeczywistości, ponieważ chłopak odsunął się.
-Pa. - musnął jeszcze mój policzek i wsiadł do auta, odjeżdżając.
Obróciłam się na pięcie i pędem pobiegłam do łazienki, po drodze dzwoniąc do Ally.
Dziewczyna przyszła, kiedy akurat wychodziłam spod prysznica. Najpierw nałożyłam sukienkę, którą kupiłam razem z Filipem. I wtedy pojawił się problem, bo była o co najmniej 1,5 rozmiaru za duża.
-Jak? Kupiłaś tą sukienkę dwa tygodnie temu i jest o tyle za mała! Ty w ogóle coś jesz? - zdziwiła się Ally.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.
-Nie wiem, nie mam pojęcia co się stało - mruknęłam w odpowiedzi.
Więc Alisa mocniej ściągnęła sznurki na plecach, a stanik wypchałyśmy watą. Blondynka zrobiła mi makijaż i wyglądałam całkiem okej. Włosy zostawiłam rozpuszczone, więc naturalne, brązowe fale spływały po mojej talii, aż do bioder. Westchnęłam pod nosem, spoglądając w lustro. Jestem przeraźliwie chuda, ale po za tym wyglądam całkiem okej. Usłyszałam trąbienie za oknem, więc szybko ucałowałam Ally i wybiegłam z domu, siadając na miejscu pasażera w aucie Filipa.
-Jedziemy? - spytałam, kiedy już od dłuższej chwili siedziałam zapięta, a Filip tylko się na mnie gapił.
-Tak, tak, już. Ślicznie wyglądasz. - posłał mi komplement i ruszył z podjazdu.
-Ty też wcale nie najgorzej. - odpowiedziałam spoglądając na niego w garniturze (wiem, że tam jest Zayn, ale nie mogłam znaleźć nic lepszego).

Podjeżdżając pod kościół rozejrzałam się po ludziach stojących nieopodal. Zmarszczyłam czoło, kiedy wyłapałam znajomą twarz, ale nie miałam pojęcia skąd znam tą dziewczynę. Po chwili zorientowałam się, że jesteśmy na tym samym kierunku na studiach, tylko ona jest rok niżej i ma na imię Adisson. Wysiadając z auta pomachałam jej, a ona odwzajemniła gest. Cieszyłam się, że znam tu kogokolwiek, nie licząc Filipa. Weszliśmy do kościoła i w spokoju czekaliśmy na rozpoczęcie ceremonii. Poczułam dłoń Filipa na swoim udzie, a potem jego cichy szept przy moim uchu:
-Chciałbym teraz zedrzeć z ciebie tą sukienkę.
Zarumieniłam się i szybko rozglądnęłam się dookoła, sprawdzając czy  na pewno nikt tego nie usłyszał.
-To jest kościół, uspokój się. - mruknęłam tylko w odpowiedzi.
Ściągnęłam jego dłoń ze swojego uda i splotłam nasze palce, chcąc mieć pewność, że jego nie powędrują tam nie trzeba.
W końcu rozpoczęła się msza (chciałam wam to opisać, ale nie mam pojęcia jak wygląda ślub w anglikanizmie, więc tego nie zrobię).
  Panna młoda jest ładną, na prawdę ładną dziewczyną. Ma długie ciemno blond włosy, proste, spięte w koka, a kilka luźnych kosmyków spływało na jej ładnie wyeksponowane kości policzkowe, jej usta różowe i pełne są rozciągnięte w szczerym uśmiechu, a szare oczy świecą jasno i wesoło. Na siebie założyła długą  u góry prostą, a na dole rozkloszowaną w kwiaty suknię. Miała delikatny makijaż i wyglądała bardzo ładnie, choć ci nigdy nie podobał się ten rodzaj sukni. Nie widziałam twarzy pana młodego, ale jego włosy od tyłu i jasny garnitur, wyglądały całkiem okej.
-Kiedyś my też będziemy tak stali. Obiecuję. - szepnął mi do ucha Filip.
Uśmiechnęłam się i mocniej ścisnęłam jego dłoń, poddając się przyjemnemu, ciepłemu dreszczowi, który rozchodził się po plecach.
*2 godziny potem*
-BĘDZIE, BĘDZIE ZABAWA, BĘDZIE SIĘ DZIAŁO! - głosy rozbrzmiewały po sali.
Wesele trwa od niecałej godziny, a większość jest już zalana. Filip gdzieś zaginął, porwany przez kolegów (ostatnie co mi powiedział to: ''nie pij, ty prowadzisz''), a ja tańczę z jakimś nieznanym mi kolesiem, ale nie przeszkadza mi to. Kiepski z niego tancerz, ale ma miły uśmiech, więc czemu miałabym uciekać. Tak więc kręcę się w kółko: hulaj dusza, piekła nie ma, i powoli czuję jak mój żołądek jest głodny, więc zadowolona, że może coś zjem, nie mogę doczekać się obiadu. Ku mojej uciesze po chwili proszą wszystkich do stołu i dostajemy dania. Filip nagle pojawia się przy moim boku, nie tak bardzo pijany jak się spodziewałam, ale nie tak trzeźwy jak miałam nadzieję i opada na krzesło.
-Szukałem cię. - mówi, przeciągając sylaby.
-Tańczyłam. - odpowiadam.
Brwi mojego chłopaka ściągają się nagle i mruży oczy.
-Z kim? - warczy z zazdrością.
-Nie wiem. Nie było cię, a jakiś facet mnie poprosił, więc poszłam. - tłumaczę.
-Okej. - mruczy, zabierając się za jedzenie.
Z uśmiechem nakładam odrobinę mięsa w sosie i kiedy przykładam go do ust, nagle czuję mdłości i szybo go odsuwam.
-Kochanie, zjedz trochę. Dla mnie. Proszę. - słyszę przy uchu i biorę głęboki oddech.
Przymykając powieki wciskam widelec do ust i hamuję odruch wymiotny. Przełykam i smakuje mi to nawet, ale wciąż coś we mnie nie pozwala mi jeść. Czuję jak Filip muska ustami mój policzek, a ja obiecuję sobie, że pójdę do lekarza.
*jakoś później*
Bycie trzeźwą osobą wśród pijanych, jest dość zabawną sprawą. Siedzę sobie przy stoliku, patrząc jak kilka kolesi tańczy na stole, jakaś babcia udaje, że tańczy, a kilka osób zasnęło opartych o siebie nawzajem. Ktoś nad uchem gada mi jakieś totalne bzdury, więc kiwam tylko głową, udając, że go słucham. Nagle dosłownie znikąd pojawia się Filip zalany i ciągnie mnie na parkiet. Tam nie zważając na to, że leci szybka muzyka, owija ramiona wokół mojej talii, przybliżając mnie do siebie i powoli kiwa nas na boki.
-Powiem ci, że panna młoda to największa suka jaką znam. - plecie.
-Wydawała mi się okej, kiedy z nią rozmawiałam. - odpowiadam, marszcząc brwi.
-Pozory mylą, skarbie. Kiedyś, kiedy jeszcze nie byłem takim sukinsynem, którym byłem przed poznaniem ciebie, byłem w niej szaleńczo zakochany, ale miała chłopaka, więc nie próbowałem jej podrywać, ani nic. I ona to zauważyła. Więc wcisnęła mi, że dla mnie rozstała się z nim. I tak zakochiwałem się w niej jeszcze bardziej, z dnia na dzień byłem jej bardziej oddany. Była moim wszystkim i wszystko było nią. Mówiła, okłamywała mnie, że mnie kocha, a ja mówiłem te słowa ze szczerością. I w pewnym momencie mój kumpel pokazał mi zdjęcie, gdzie obściskiwała się z innym, tym jej byłym, który teraz z resztą jest już jej mężem, ale ja nie chciałem w to uwierzyć. Byłem zbyt zaślepiony miłością do niej i wmawiałem sobie, że to jakieś stare zdjęcie lub ktoś je przerobił. Ale to mi nie dawało spać, ciągle przed oczami miałem to zdjęcie i poszedłem. Poszedłem do niej, pokazałem jej to, a ona... Myślałem, że zaprzeczy. Myślałem, że powie, że nic takiego nie miało miejsce. Ale ona powiedziała mi, że myślała, że szybciej mi przyjdzie znalezienie prawdy. I śmiała mi się w twarz, kiedy mówiła, że nigdy nic do mnie nie czuła , a była ze mną dla zabawy. Że ona i jej chłopak wymyślili to razem dla rozrywki, i myślała, że jestem bardziej inteligenty i że nie dam się tak łatwo otumanić. Bolało. Bałem się przez to miłości, poważnego związku. Bałem się, że kolejna osoba mnie zrani. Znienawidziłem również swoją uczelnię. To na jej korytarzach pierwszy raz ją zobaczyłem, rozmawiałem z nią, to tam się w niej zakochałem, to tam ją po raz pierwszy pocałowałem. Stamtąd wymykaliśmy się do parku i tam wszystko się zaczęło. I to uderza we mnie z całą swoją mocą kiedy idę przez korytarze i mam przed oczami te wszystkie wydarzenia. Dlatego tak nie lubię wspominać szkoły. Ale naprawiłaś mnie i dziękuję ci za to. Pokazałaś mi, że miłość jest możliwa, jeśli trafi się na właściwą osobę. Bardzo cię kocham, Mell. Mocno, na prawdę bardzo mocno cię kocham, skarbie. - zakończył Filip.
I czy to takie dziwne, że miałam łzy w oczach, kiedy o tym usłyszałam. I czy to jakieś nad zwyczajne, że po prostu przytuliłam go z całych sił.
-Też bardzo, bardzo cię kocham, Fifi. - szepnęła do jego ucha, kiedy wciął staliśmy w uścisku.
-Zabierz mnie do domu, proszę. - mruknął w moją skórę.
Chwyciłam jego dłoń i nie żegnając się z nikim wsiedliśmy do auta. Filip wpatrywał się w okno, a ja zastanawiałam się jak ta urocza, śliczna dziewczyna może być taką suką. Jak w ogóle ktokolwiek może być taką żałosną imitacją człowieka. Jak można się tak bawić uczuciami innych. I wtedy to we mnie uderzyło. Przecież ja tyle razy dawałam nadzieję Louisowi, czy Niallowi. Nie jestem głupia, wiem że mnie kochają. A ja dawałam im nadzieję tyle razy. Spędzałam z nimi tyle godzin, tyle intymnych momentów, żeby na koniec być z Filipem, któremu nic nie dałam. Jestem cholerną dziwką.
----------------------------------------------------
I takim oto uroczym akcentem kończę ten rozdział.
Powiem szczerze: męczy mnie pisanie tego. Zwyczajnie męczy.
Potrafię siedzieć godzinami nad pustą stroną i myślę sobie, że nie daję rady. Nie jestem zadowolona z tego opowiadania, nie wydaje mi się wystarczające, zbyt zwyczajne i stereotypowe, nie sprawia mi tej frajdy co kiedyś. 
Jakieś słowa otuchy?
Chciałabym przeczytać coś waszego. Wiem, że niektóre osoby, które regularnie to komentują mają swoje opowiadania, ale ja nie mam czasu, aby to czytać. Ale jeśli wysilicie mi jakiegoś one-shota, będę go mogła przeczytać to nawet kiedy będę jechała autobusem. Nawet jeśli nie piszecie na co dzień i nie czujecie się w tym dobrze, to i tak możecie mi coś wysłać. Przecież każdy wie z czego składa się krótkie opowiadanie, prawda? Nie ważne, czy mi się to spodoba, czy nie. Czy to będzie dobre, czy nie. Czy będą tam błędy, czy nie. I tak się uśmiechnę, bo dostanę coś od was. Więc jeśli macie czas i chęci, proszę, wyślijcie mi coś (to właściwie nie musi być opowiadanie, może to być cokolwiek) na mojego mejla: kminka32@o2.pl
Okej, chcę wam jeszcze złożyć spóźnione życzenia na nowy rok: dużo uśmiechu, przyjaciół, podejmowania dobrych decyzji, więcej zrozumienia i wszystkiego co jeszcze tylko sobie wymarzycie. Bądźcie szczęśliwi, skoro ja nie jestem, to chociaż wy. Wszystkiego dobrego.
Do napisania, miśki.


7 komentarzy:

  1. Super, Rozdział, naprawdę Bardzo świetnie piszesz, nie zastanawiaj się tak długo nad tym wszystkim ;) Bo i tak Ci to wychodzi♥ Tylko szkoda, że tak długo musiałam czekać, ale było W-A-R-T-O! <33 Ja mam zmartwienia, gdy do mojego bloga z imaginami, opowiadaniem i do drugiego bloga z opowiadaniem piszę, Pytam się siebie: Czy to im się spodoba ? Czy może mam tak nie pisać ? A może tu poprawię. | Ale moim czytelniczkom to się podoba i twoim też♥ Piszesz bardzo pięknie *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyślę na Twojego e-mail'a te moje 3 blogi i podpiszę się tak: Mxx M ;)

      Usuń
  2. Och,... No to tak. Rozdział świetny. Nie mam czasu więcej napisać. Później wyśle Ci coś.

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER! Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania mojego bloga!

    http://i-want-you-to-stay-one-direction-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, dlatego nominowałam cię do Libsrer Award. Szczegóły na moim blogu: http://dieyoung-zaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. 58 year old Research Assistant II Boigie Simnett, hailing from Dauphin enjoys watching movies like Doppelganger and Wood carving. Took a trip to Madara Rider and drives a Safari. Oficjalna strona

    OdpowiedzUsuń