Szkoda, że znowu przegięłam i leżę w szpitalu. Robię tylko problemy i zmartwienia Martynie i Louisowi. Co mi strzeliło do tej pustej głowy ?! Ja zawsze muszę robić zamieszanie. Mam już tego dość. Nie robiłam tego z osiem miesięcy. Czy ja zawsze muszę być taka słaba ? Czy ja zawszę muszę sprawiać kłopoty ? Nie dość, że sobie, to jeszcze moim bliskim, którzy chcą mojego dobra. Martyna zasnęła i leży oparta głową o ścianę, a Lou poszedł, tuż po zaśnięciu mojej przyjaciółki. Ja nie mogłam zasnąć. Leżałam i bawiłam się kosmykiem włosów mojej towarzyszki. Powinnam jej jakoś wynagrodzić, to, że tyle musiała się przeze mnie nacierpieć. Tylko nie wiem jak. Ona mi tyle pomogła, zawsze była przy mnie, a ja nie umiem jej się odwdzięczyć. Najgorsze, podczas tego wszystkiego jest to, że jak byłam w śpiączce, to słyszałam głosy. Te, których nigdy nie chciałam słuchać. Zapłakaną Martynę, którą tak często cierpiała za mnie. Rodziców, którzy byli kłamcami, ale ich kochałam. Zrozpaczonego Louisa, który nie wiedział co robić. Zmieszanego Harrego, któremu podobała się Martyna, ale wiedział, że nie może do niej zrywać. Zayna, który twierdził, że Martyna, w niewiadomy sposób namiesza mu w życiu. Liama, który nie wiedział, co ma mi powiedzieć. Zakochanego Nialla, któremu nie potrafiłam stworzyć idealnego świata. Twierdził, że mnie kocha. Wiedziałam,. że nie jestem wystarczająco dobra. Jedyne co potrafię, to niszczyć ludziom życie. Jeśli ja bym go pokochała, a wiem, że jestem w stanie to zrobić, on byłby zniszczony. Nie przynoszę szczęścia, raczej pech. Mu należy się ktoś 10000 razy lepszy. Wiem, że potrafię go pokochać. Jest wspaniały. Ale wiem, że on by tylko cierpiał. Te wszystkie głosy rodziły się w mojej głowie, jako wybryki mojej wyobraźni, chcąc mnie jeszcze bardziej pogrążyć w rozpaczy. Moja pod świadomość dyktowała mi wszystko czego się bałam. Czego chciałam jak najbardziej uniknąć. To była chyba taka kara, za niszczenie samej siebie. Po moich policzkach popłynęły strużki łez. Ich też nienawidziłam, Zawsze próbowałam je powstrzymać. Czułam się lepiej wiedząc, że nie poddaje się czemuś co robią miliony. Taki jeden mały wybryk, wśród milionów, który nie płacze.
*Tydzień potem*
Jakoś to leci. Wypisali mnie wczoraj ze szpitala. Aktualnie przechadzam się po Londynie, rozkoszując się ostatnimi promykami słońca, Za niedługo koniec lata, a to oznacza: studia, naukę, szkołę, kucie, egzaminy i zero wolnego czasu. Zwłaszcza, że to ostatni rok. Mam nadzieję, że zdobędę zawód. Muszę to zrobić. Zacznę zarabiać, więc rodzice nie będą musieli mi dawać kasy. Wtedy wreszcie do końca się od nich uwolnię. Podobno jak byłam jeszcze w śpiączce to do mnie przyszli. Dobrze, że potem nie wpadli jeszcze raz. Udałabym zachwyconą, a potem wypłakałabym ze 3 godziny, a płakać nienawidzę.
- Mellodie !!! - usłyszałam krzyk za sobą.
Odwróciłam się, sprawdzając, kto mnie woła. W dali zobaczyłam rozpromienionego blondyna, o imieniu Niall. Energicznie mi pomachał, a ja zrobiłam to samo. Po chwili już był przy mnie.
- Gdzie idziesz ? - spytał wesołym tonem.
- Właściwie to jeszcze nie wiem. Chcę się przejść. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- A czy mogę potowarzyszyć w tej przechadzce ? - spytał szelmowskim tonem. Zaśmiałam się cicho.
- Ty ? Zawsze i wszędzie. - uśmiechnęłam się promiennie. Niall nadstawił ramię. Przeplotłam je swoją ręką i podążyliśmy lekkim krokiem wzdłuż ulicy.
- Co cię skusiło na spacer ? - spytał, jak zwykle ciekawski wszystkiego.
- Nie wiem. Za niedługo koniec lata. Muszę się trochę nacieszyć.
- Ja stwierdziłem tak samo. Trzeba się cieszyć ostatnimi promieniami słońca. Zresztą, ty potem masz studia, więc pełno nauki.
- Tia. Ostatni rok. Najgorszy.
- A ty nie jesteś za młoda na ostatni rok ?
- Nie wiem, czy uznać to jako komplement, obelgę, czy nietaktowny komentarz. Można powiedzieć, że przeskoczyłam parę lat razem z Martyną. Nie będę tu już ci opowiadać całej historii życia.
- Ale ja chętnie posłucham.
- Ale ja nie mam ochoty opowiadać.
- W takim razie, nie posłucham.
Szliśmy tak pod rękę z dobre trzy godziny, rozmawiając, opowiadając śmieszne historię i wygłupiając się. Mam wrażenie, że mi się podoba, ale nie mogę go pokochać. To i dla mnie, i dla niego skończyłoby się źle. Mam nadzieje, że ten nie chciany płomyk miłości niedługo zgaśnie. Staliśmy przy moich drzwiach.
- To do zobaczenia. - pożegnałam blondyna.
- To pa. - odpowiedział. Jednak nie ruszał się z miejsca.
Wspięłam się na palce i ucałowałam jego policzek.
- Świetnie się bawiłam.
- Ja też. - zarumienił się lekko. - Ładnie wyglądasz.
Spojrzałam na swoje ciuchy. Były zwyczajne.
- Dziękuje. - wyszeptałam, czując rumieńce na swojej twarzy.
- Jeszcze lepiej, z tymi rumieńcami. - powiedział i odszedł.
Ja też zniknęłam za drzwiami swojego mieszkania. Przywitałam Martynę i zeszłam do piwnicy. Czy to można nazwać piwnicą ? Chyba nie. Jest tam: mini siłownia, mini kino, pokój muzyczny, wraz ze studiem nagraniowym i sala fotograficzna. Nie, to stanowczo nie była piwnica. Tylko nie wiem jak to nazwać. Bajeranckie pomieszczenie pod ziemią ? Kiepska nazwa. Potem się zastanowię. Poszłam do pokoju muzycznego i usiadłam przy fortepianie. Ten pokój był wyciszony i tylko dla mnie. Martyna zaglądała tu, tylko po to, żeby zetrzeć kurze i też bardzo rzadko. Ja tu sprzątałam, siedziałam i myślałam.Nikt mnie stąd nie wyganiał i mi nie przeszkadzał. Zaczęłam delikatnie muskać palcami klawiaturę. Powoli opuszczały mnie nerwy dotyczące Nialla. Nie mogę go pokochać, a jestem tego tak bliska. Zawsze wybierałam rozum, ale dzisiaj moje serce prawie wygrało. Potrafię bawić się chłopcami, okręcać ich wokół palca, ale nim nie. Nałożę jutro sukienkę. Nie... Ja od 3 lat nie noszę sukienek. Co on ze mną robi ? Ułożyłam w głowie pierwszy wers i zaczęłam śpiewać.
*Zaczynam się bronić- A o kim ty tak śpiewasz ? - usłyszałam za sobą i prawie spadłam z krzesełka.
Bo nie chcę się zakochać
Gdybym kiedykolwiek to zrobiła, to myślę, że
dostałabym ataku serca
Nigdy nie wystawiam miłości na niebezpieczeństwo,
Nigdy nie powiedziałam "tak" właściwemu mężczyźnie
Nigdy nie miałam problemów z uzyskaniem tego co chciałam
Ale kiedy chodzi o ciebie, to nigdy nie jestem wystarczająco dobra
Kiedy się nie przejmuję
Mogę bawić się nimi jak lalką Kenem
Nie umyję włosów,
A potem sprawię, że będą podskakiwać jak piłka do koszykówki
Ale ty sprawiasz, że chcę zachowywać się jak dziewczyna
Pomalować paznokcie i założyć obcasy
Tak- ty, sprawiasz, że się tak denerwuję
Że po postu nie mogę utrzymać twojej ręki
Sprawiasz, że promienieję
Ale maskuję to, nie chcę tego pokazać
Więc zaczynam się bronić
Bo nie chcę się zakochać
Gdybym kiedykolwiek to zrobiła, to myślę, że
Dostałabym ataku serca
Myślę, że dostałabym ataku serca
Myślę, że dostałabym ataku serca
Nigdy nie zalewam się potem dla innych chłopaków
Paraliżujesz mnie kiedy przechodzisz obok
I za każdym razem, gdy staram się być sobą
To wychodzi to źle, jak płacz o pomoc
To jest po prostu niesprawiedliwe,
Ból jest większym problem niż miłość jest warta
Łapię powietrze
To świetne uczucie, ale wiesz, że boli
Ale ty sprawiasz, że chcę zachowywać się jak dziewczyna
Pomalować paznokcie i użyć perfum
Dla Ciebie, sprawiasz, że się tak denerwuję
Że po postu nie mogę utrzymać twojej ręki
Sprawiasz, że promienieję
Ale maskuję to, nie chcę tego pokazać
Więc zaczynam się bronić
Bo nie chcę się zakochać
Gdybym kiedykolwiek to zrobiła, to myślę, że
Dostałabym ataku serca
Myślę, że dostałabym ataku serca
Myślę, że dostałabym ataku serca
Uczucia zagubiły się w moich płucach
One płoną, wolałabym być niewrażliwa
I nie ma kogo innego obwiniać
Taka przerażona wystartuję i pobiegnę
Lecę zbyt blisko słońca
I spłonę w płomieniach
Sprawiasz, że promienieję
Ale maskuję to, nie chcę tego pokazać
Więc cholera, zaczynam się bronić
Bo nie chcę się zakochać
Gdybym kiedykolwiek to zrobiła, to myślę, że
Dostałabym ataku serca
Myślę, że dostałabym ataku serca
Myślę, że dostałabym ataku serca
Myślę, że dostałabym ataku serca.
Myślę, że dostałabym ataku serca.*
Spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam Lou, oparty o framugę.
- O nikim ważnym. - powiedziałam.
- To musi być ktoś ważny. Inaczej nie namieszałby ci w tej pięknej główce. - powiedział i usiadł obok mnie. Nie odpowiedziałam na jego poprzednie zdania.
- Myślałaś o tym na poważnie ? - spytał poważnym tonem.
- Ale o czym ?
- O muzyce.
- Nie...
- Powinnaś. Masz talent.
- Moi rodzice zawsze myśleli tak jak ty. Może gdybym to od początku robiła z pasją, to by coś wyszło. Niestety, dopiero od kiedy umiałam grać na 3 instrumentach, przestałam czuć do tego obrzydzenie.
- Szkoda. Ale ty jesteś dobra we wszystkim. - objął mnie ramieniem.Położyłam głowę na jego ramieniu.
Położył jedną rękę na klawiaturze, Ja drugą. Z początku wychodziło nam granie koślawo, ale po chwili wszystko zlewało się w idealną melodię...
----------------------------
Wiem, że miał być wczoraj, ale jakoś tak wyszło i jest dzisiaj. Nie wiem kiedy kolejny. Do wtorku, ewentualnie środy powinien być, ale nie obiecuję. Ostatnio nie mam na nic czasu i chęci. Pytanko:
- Na ilu instrumentach potrafi grać Mellodie .?
Kradziejka ze mnie, co .?
Superrr
OdpowiedzUsuń• Fortepian, gitara... hmnmnm okaże się :D