sobota, 23 marca 2013

Rozdział 19

~Oczętami Mellodie~
Drrrrr !!! Jak ja nienawidzę budzików. Na oślep wyłączyłam to potworne urządzenie. Powoli zwlekłam się z łóżka i podążyłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i głośno westchnęłam. Wykonałam codzienne czynności i poszłam do garderoby. Stamtąd wyciągnęłam ciuchy. Wciągnęłam je na siebie i tworząc kok z włosów zeszłam na dół do kuchni. Spojrzałam na zegarek. 7:20. Za dwadzieścia minut powinnam być na lotnisku. Czy Filip nie mógł wybrać wcześniejszej godziny ? Czujecie ten sarkazm ? Jakby nie mógł przylecieć o 16:00. Równie dobrze mogę iść spać. On i tak nie wie, że będę na lotnisku. Wmówiłam mu przez telefon, że nie mogę, bo coś tam. Chcę mu zrobić niespodziankę. Muszę już jechać. Chwyciłam jabłko chcąc je zjeść w drodze, jednak stwierdziłam, że nie jestem głodna i je odłożyłam. Poszłam do garażu, wsiadłam w auto. Nacisnęłam magiczny guziczek i drzwi od garażu same się otworzyły. Bajerancko, nie ? Niedawno tata w przejawie swej co miesięcznej ojcowskiej troski, która trwa całe dwie godziny zamontował mi to. Miło i koszmarnie za razem. Włączyłam radio i pojechałam na lotnisko. Zaparkowałam, wysiadłam i zamknęłam pojazd. Weszłam do wielkiej hali lotniska. Wszędzie chodzili ludzie z walizkami, torbami i dziećmi. Wszyscy zabiegani i nie mający czasu. Weszłam głębiej i usiadłam na ławeczce. Po chwili usłyszałam: ,,Lot Kraków-Londyn wylądował''. Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam w stronę wyjścia z pasów startowych. Po upływie niedużego czasu zaczęli stamtąd wychodzić ludzie. Starsze osoby, młode matki, nastolatkowie i on. Ubrany w codzienne ciuchy, z dużą walizką i lekkim uśmiechem. Podbiegłam do niego i przytuliłam od tyłu. Odwrócił się zdziwiony i napotkał mój wzrok. Na jego twarzy rozlał się szeroki uśmiech, a w oczach pojawiły się małe iskierki.
- Cześć - powiedziałam i ponownie wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
- Hej. - objął mnie ramieniem. - Co ty tu robisz ? Myślałem, że nie możesz przyjść.
- Kłamałam. Chciałam ci zrobić niespodziankę.
- Najmilsza jaka mnie spotkała.
- To jest komplement ? - spytałam podnosząc głowę z jego ramienia i wpatrując się w jego oczy.
- Tak, chyba tak. - stwierdził marszcząc nos.
Odkleiłam się od niego i złapałam pod rękę.
- Chodź. Zawieziemy to do ciebie i gdzieś cię porywam. I nie obchodzi mnie, że się nie wyspałeś, lub jesteś zmęczony podróżą. Ja chcę się tobą nacieszyć.
Pociągnęłam go do auta. Wsadził walizkę i usiadł na miejscu pasażera. Odpaliłam auto i ruszyliśmy  do jego mieszkania. Śpiewaliśmy piosenki z radia i śmialiśmy się z niczego. Na światłach machaliśmy do przechodniów. Za oknem świeciło słońce. Był koniec lata, ale wszystko nadal zielone. Twarz Filipa była wypoczęta i spokojna. Moja zmęczona i napięta. Przysłonięta uśmiechem i okularami. Wjechałam na podjazd i wyszłam z auta. Fifi zabrał walizkę i poszliśmy do jego domu. Chłopak zaniósł swoje klamoty na górę, a ja usiadłam w kuchni.Po chwili przyszedł i usiadł na przeciwko mnie.
- Głodny jestem. - powiedział niespodziewanie.
- Chyba mam drożdżówkę w torbie. Czekaj. - zaczęłam grzebać w torebce. W końcu wyciągnęłam to co szukałam i podałam mu.
- Dziękuję.
- Proszę bardzo.
- Chcesz pół ?
- Nie. Nie jestem głodna. - uśmiechnęłam się do niego.
Filip pochłonął bułkę. Zaczęliśmy rozmowę.Od drobnostek przez dyskusje, śmiechy i milczenie.
- Włącz radio. Chłopcy zaraz mają wywiad. - powiedziałam.
- Yhmmm...
Filip włączył radio. Akurat kończyła się jakaś piosenka i zaczęła się rozmowa z chłopcami. Słuchając postanowiłam otworzyć okno. Na dworze było gorąco. Każdy biegał w letnich ciuchach. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na parapecie. Wywiad zakończył się, a w radiu zaczęła lecieć jakaś klubowa muzyka. Filip stanął obok mnie i oparł rękoma o moje kolana. Wychylił się za okno i głośno nabrał powietrza. Trzymał je w sobie przez dłuższą chwilę, a potem wypuścił. Zamknął powieki i delikatnie kiwał się w górę i dół. muzyka w tle zmieniła się i usłyszałam pierwsze nuty Coldplay - Pardise. Chłopak otworzył oczy i wyprostował się. Wyciągnął dłoń w moją stronę.
- Czy raczy pani zatańczyć ? - spytał z firmowym uśmiechem.
- Bardzo chętnie. - podałam mu swoją dłoń. Już po chwili stałam na podłodze i obracałam się w rytm melodii z radia.

*2 godziny potem*
- No mówię ci przecież. Wyglądasz świetnie ! - wykrzyknął po raz dwunasty w ciągu 2 minut.
- Ale przecież ja, tak dawno nie nosiłam czegoś takiego. Ostatni raz był, kiedy miałam 13 lat.
- Nie marudź. Wyglądasz pięknie.
- Ale...
- Nie ma ale. Kupujemy.
Siłą zaciągnął mnie do kasy i kupił sukienkę. Mogłam się nie zgadzać, ale nie potrafiłabym mu odmówić...
- Teraz buty... - zaczął rozglądając się za obuwniczym.
- Proszę, niech będą płaskie. - błagałam.
- Nie. Chyba ja miałem dziś wybierać prawda ?. -spytał poddenerwowany, ale rozbawiony.
- A kiedy jest ten ślub ? - spytałam zaciekawiona.
- Za tydzień. - odparł spokojnie.
- Szybko się zorientowałeś, że musisz mieć partnerkę. - skrytykowałam.
- Wiem... Jakoś tak samo wyszło. - powiedział, rumieniąc się.
Weszliśmy do obuwniczego. Stamtąd do jeszcze paru sklepów. W końcu z pełnymi torbami usiedliśmy w Mc. Donald's. Nie odczuwałam głodu, więc wzięłam tylko shake czekoladowego. Za to Fifi był okropnie głodny i zamówił pełno jedzenia. W końcu postanowiliśmy wracać do domu. Musiałam iść do niego po auto. Droga powrotna była pełna śmiechu i wygłupów. Dotarliśmy do jego mieszkania i już miałam odjeżdżać, kiedy mnie zatrzymał.
- Mam jeszcze coś dla ciebie. Nawet dwie rzeczy. Czekaj tu...
Pobiegł gdzieś, a ja stałam na wjeździe i czekałam. Po chwili zjawił się przy mnie.
- To dla ciebie. Żebyś o mnie pamiętała. - wyjął zza siebie małe zawiniątko.
Kazał mi zamknąć oczy. Spełniłam jego prośbę. Usłyszałam szelest papieru. Po chwili uniósł moją dłoń i założył coś na nadgarstek. Uchyliłam powieki i zauważyłam na mojej ręce bransoletkę.
- Dziękuję. Nawet bez niej bym nigdy nie zapomniała. - wyszeptałam.
- Jest coś jeszcze.
- Jak to ? Zbyt dużo dla mnie poświęcasz.
- Nie marudź.
Wyjął z kieszeni małą kopertę i mi ją wręczył. Spojrzałam na nią podejrzliwie. Chwyciłam pakunek i otworzyłam. W środku był list...

---------------------------------------
Ta dam ! Napisałam, ale nawet nie wiem jakim cudem. Pytanko:
  • Na kogo ślub wybiera się Filip i Mell ?
Kolejny rozdział, znowu za jakieś 4 do 5 dni. A na moim drugim blogu już jutro pojawi się kolejna część. To do napisania, kochani !

1 komentarz: